wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział 2

Rozdział drugi

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

-Jeszcze tylko pudła z rzeczami do salonu i mojej sypialni. -rzekła mama ścierając resztki potu z czoła. -Pomogę Ci . -rzekłam, lecz natychmiast na schodach prowadzących do domu pojawił się Matty z zadowoloną miną. Nie wiedziałam czemu jest taki wesoły. Skinął porozumiewawczo do mamy po czym powiedział : -Vicky, chcielibyśmy razem z mamą Ci coś pokazać. Mama zawiązała mi oczy i poprowadziła w głąb domu. Po jakiejś chwili weszłyśmy wysokimi schodami usłyszałam przekręcanie klucza w zamku i właśnie w tym momencie moim oczom ukazał się niewielki pokoik o niebieskich ścianach z bordowymi wzorami i  pięknymi zasłonkami w  oknie w kolorze wzorów. Był to pokój z moich marzeń. -Skad wiedzieliście... Jest taki... - Brakowało mi słów, nie wiedziałam co powiedzieć.. Natychmiast rzuciłam się im obu na szyje i mocno uścisnełam.

* Ok. 2 godziny później

Leżałam na łóżku zadowolona z szybkiego uprzątnięcia mojego pokoju. Byłam taka zmęczona, zasypiałam na siedząco. Poszłam wziąć prysznic, ubrałam piżamę, umyłam zęby i położyłam się. Ustawiłam budzik na 8;30 - Jeśli troszkę dłużej pośpię to nic się nie stanie- pomyślałam odkładając telefon na szafkę nocną, po czym od razu zasnęłam. Gdy obudziłam się szybko wstałam i podeszłam do okna. Dzień będzie piękny - stwierdziłam, wyciągając z szuflady szorty i czarną bluzkę na ramiączka .Chwilę po tym zeskoczyłam na dół zrobić sobie śniadanie. Gdy weszłam do jadalni z mlekiem i płatkami czekoladowymi zastałam przy stole mamę pijącą kawę. -Dzień dobry słonko. - powiedziała uśmiechając się szeroko. -Cześć! - wykrzyknęłam radośnie. Wsypałam niewielką ilość płatków do miseczki i zalałam mlekiem. Gdy kończyłam moje skromne śniadanie, mama spytała zdziwiona : - Co tak mało zjadłaś? Znów się odchudzasz ?! Mówiłam Ci przecież że przy twoim wzroście twoja waga jest odpowiednia... -Tak wiem o tym, po prostu nie jestem specjalnie głodna. -Mam taką nadzieję. - powiedziała mama wstając od stołu. - Mamo mam mała sprawę, mogła bym przejść się? Tak dla zapoznania z okolicą... ?- spytałam nieśmiało. -Oczywiście, tylko wróć na obiad, będzie ok.14. -Dzięki! - powiedziałam całując ją w policzek. Założyłam trampki i wyszłam z domu i postanowiłam że pójdę lewą stroną . -Podobno gdzieś tu niedaleko jest park. Mam nadzieję że będzie tu trochę spokojniej. Moje nadzieje się spełniły. Z każdą minutą odgłos samochodów cichł aż w końcu ucichł na dobre. Po nie całych 5 minutach drogi, zza zarośli wyskoczyło dwoje chłopców. Chyba bawili się w jakieś strzelanki czy coś w tym stylu bo na wskazywały pistoleto-podobne kształty z klocków w ich dłoniach. I po tym zauważyłam tętniący życiem, niewielki, kolorowy plac zabaw. Tuż obok znajdowały sie boiska do siatkówki, kosza i piłki nożnej. Gdy przechodziłam obok zauważyłam że zaraz uderzy mnie piłka, więc się cofnęłam . Trawa była jeszcze troszeczkę mokra więc nieuniknione było że zaraz upadnę, ale w ostatnim momencie ktoś mnie złapał. Gdy spojrzałam na mojego wybawcę ujrzałam 16-17-nasto letniego, opalonego bruneta o śnieżnobiałym uśmiechu i intensywnie niebieskich oczach... -Sory! Nic Ci się nie stało?!-spytał troskliwym głosem -Nie, jestem cała.-odparłam gdy już normalnie stałam. I wtedy z oddali usłyszeliśmy : -Fiuu, fiuuuu!!! - zakrapiane beztroskim śmiechem innych chłopaków. -O Boże...-powiedziałam cicho wzdychając. -Nie martw się nimi. - powiedział nieznajomy. W odpowiedzi uśmiechnęłam się. -To ja już będę wracał na boisko. -Miłej gry. -powiedziałam. -Miłego popołudnia.-powiedział wracając do oddalonej już teraz o kilkanaście metrów od nas grupy chłopców. Jeszcze chwilkę pospacerowałam i postanowiłam że wrócę do domu. Gdy mijałam plac zabaw jeszcze ostatni raz chciałam zerknąć na ten zakątek. I wtedy ktoś mi pomachał, a ja odmachałam. Był to mój wybawca. Całą drogę do domu myślałam o tym co mi się przytrafiło, i o tym kto mnie uratował, choć sama przed sobą się do tego nie przyznawałam.
W moich myślach przewijał się jako "Wybawca",  podobał mi się lecz odganiałam również takie. Gdy kończyłam skończyłam  obiad poszłam do ogrodu. Usiadłam na ławce podwinęłam nogi pod siebie i zaczęłam czytać książkę.  Gdy kończyłam siódmy rozdział, usłyszałam głos grupki chłopców. Kiedy zorientowałam się że mnie zobaczy było już za późno na odejście.



==========================================================================

Czy Vicky spotka jeszcze tajemniczego wybawcę? Czy to wydarzenie zmieni coś w jej życiu? Jaka będzie jej nowa szkoła? Tego i innych rzeczy dowiecie się w Rozdziale Trzecim.